Na początku 2014 po raz kolejny podjęłam wyzwanie 52 książki. 52, czyli jedna książka tygodniowo przez cały rok. Ilość jak dla mnie optymalna i jak najbardziej do osiągnięcia, a jednocześnie nie za mała, żeby być wyzwaniem. Rok temu mi się nie powiodło, grudzień zamknęłam na liczbie 45, chociaż i tak było to dwa razy więcej niż w 2012. W tym roku bardziej się pilnowałam, ale i tak były tygodnie, kiedy nawet nie otwarłam książki albo zasypiałam po dwóch stronach. No i dobrze, bo przecież nie o to chodzi, żeby narzucać sobie jakąś straszną presję. Czasem po prostu na czytanie nie mam ochoty. Albo siły.
W tym roku się udało! Co prawda zacięta walka toczyła się do samego końca, ale ostatecznie 52 pozycję udało mi się skończyć.. dwa dni przed końcem roku. Książki czytałam grube i całkiem cieniutkie (np. Muminki), takie do połknięcia w jeden wieczór i trochę bardziej męczące. I o dziwo - wszystkie dobre. Mniej lub bardziej, ale każda w jakimś stopniu mi się podobała. No, może był jeden czy dwa wyjątki. W przybliżeniu średnia grubość książki to 280 stron, więc raczej przeciętna i wbrew moim obawom nie wyszło na to, że czytałam same krótkie ;)
Poniżej cała tegoroczna lista, razem z odnośnikami do odpowiednich wpisów na blogu. Pogrubioną czcionką zaznaczam te, które uważam za najlepsze, gwiazdka przy tytule to książki czytane już po raz kolejny.
51. „Trudny trup” Joanna Chmielewska*
52. "Zimowy morderca" Krystyna Kuhn
Uff! Z mojej perspektywy był to czytelniczo bardzo udany rok. Teraz pora zabrać się za kolejną książkę (a w kolejce trochę ich mam...), żeby 2015 skończyć z takim samym albo lepszym wynikiem. A jak! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz