Jestem naprawdę kiepska w relacjonowaniu podróży. Nigdy nie potrafię wyczuć tej granicy, między zbytnim streszczaniem, a zanudzaniem odbiorców szczegółami. No i zazwyczaj przy kolejnej osobie pytającej "jak było?" zaczynam się niecierpliwić, bo wciąż nie wiem jak opisać swoje wrażenia. Do takich opowieści trzeba mieć talent, nie każdy (na przykład ja...) umie opistywać odwiedzone miejsca tak, żeby chciało się tam pojechać, najlepiej od razu. A nawet ci, którzy tą umiejętność posiadają, nigdy nie oddadzą w pełni tego, co przeżyli. Można pokazać zdjęcia, przekazać coś słowami... ale są rzeczy, które trzeba samemu poczuć, żeby je zrozumieć. Mimo to, wciąż jest we mnie potrzeba dzielenia się wrażeniami z podróży. A, że ostatni tydzień marca spędziłam w Kijowie...