Po przerwie (która miała być krótka, a zrobiła się dłuższa niż planowałam) wróciłam do świata Muminków. I dobrze mi ta przerwa zrobiła, bo co za dużo to nie zdrowo, po 4 pierwszych częściach miałam już trochę dość tej bajkowej abstrakcji. Po takiej małej odsapce z przyjemnością zatopiłam się znowu w przygodach trolli.
I znów - nie wiem czy to kwestia wcześniejszego przesytu Muminkami, czy po prostu jakości poszczególnych części, ale "Lato Muminków" awansowało na mój ulubiony tom tego cyklu. Jest uroczo, bajkowo, pouczająco i są wszyscy potrzebni mi bohaterowie. Prawie. Gdzie jest Ryjek?! Ale nie czepiajmy się. Poza tym wszystko jest w najlepszym porządku.
Muminki mają jakiegoś pecha do wody, bo znowu do doliny nadchodzi powódź. Powódź na tyle groźna, że pozbawia bohaterów dachu nad głową. Co nie przeszkadza im wyławiać z wody nienaruszonej puszki kawy i innych produktów żywnościowych oraz mebli... Jest abstrakcja. W związku z powodzią rodzina odnajduje nowy dom, który dryfuje sobie po wodzie. Są nowi bohaterowie, dowiadujemy się czym jest teatr, a Tatuś Muminka pisze sztukę, bo przecież on potrafi napisać wszystko.
Jest bardzo pozytywnie, miło spędziłam czas i chyba po raz pierwszy nie czepiałam się podczas czytania żadnych nieścisłości czy totalnego braku jakiegokolwiek realizmu. Oby tak dalej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz