Nie znam wcześniejszej twórczości Jerzego Sosnowskiego. Na tę książkę natknęłam się przypadkiem chyba w maju, kiedy była czytana w radiowej Trójce. Akurat prawie codziennie słuchałam radia w czasie kiedy była emitowana i po kilku odcinkach zaczęła mnie wciągać. Postanowiłam sprawdzić o co dokładnie chodzi w "Spotkamy się w Honolulu" i przeczytać ją w całości.
Tak naprawdę słuchając trochę na wyrywki i chyba nie od początku nie do końca wiedziałam o czym ta książka jest. Teraz, po przeczytaniu, w ogóle się nie dziwię, że nie mogłam sobie poukładać fabuły. Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - współcześnie i w przeszłości, w latach sześćdziesiątych, w młodości głównej bohaterki. W dodatku te wątki z przeszłości pojawiają się niezupełnie chronologicznie, bo autor odkrywa przed nami niektóre fakty stopniowo, dozując napięcie i pozwalając powoli poznawać bohaterów i ich historię. Przy słuchaniu można było się pogubić, ale w przypadku czytania efekt jest świetny, bo książka trzyma w pewnym napięciu do samego końca.
"Spotkamy się w Honolulu" opowiada historię znajomości Piotra i Romy. Tak - to jest historia miłosna, ale daleka od banału, bo Roma przekroczyła już 70 lat i jest około 30 lat starsza od Piotra. Teoretycznie ta znajomość jest wątkiem głównym, ale tak naprawdę jest tylko pretekstem do rozważań na wiele różnych tematów. Jerzy Sosnowski przez swoich bohaterów (świetnie skonstruowanych moim zdaniem) opowiada o ludziach, relacjach między nimi, miłości - głównie tej zakazanej i to nie tylko w kontekście związku Romy i Piotra, o emocjach, przeszłości i tym jaki ma wpływ na teraźniejszość... Z każdą kolejną stroną dowiadujemy się czemu bohaterowie książki są tacy jacy są, co na nich wpływało, jakie decyzje kiedyś podejmowali i dlaczego. Z niecierpliwością czekałam na ostateczne rozwiązanie historii młodości Romy, bo dostałam jej początek, zakończenie, ale na środek i wyjaśnienie jak to wszystko się właściwie potoczyło, musiałam czekać aż do ostatnich stron. Ze zdumieniem odkrywałam jak złe decyzje podejmowali bohaterowie, jak silne emocje nimi kierowały.
Wciągnęła mnie ta książka, z każdym rozdziałem wciągała mnie coraz bardziej, aż do ostatniej strony, kiedy musiałam z żalem ją zamknąć i pogodzić się ze wszystkim co się w niej nieodwołalnie wydarzyło. Spodobał mi się język Jerzego Sosnowskiego, barwny i świetnie budujący nastrój. Rewelacyjnym posunięciem jest też wplecenie w fabułę i świetne opisanie katastrofy lotniczej, która miała miejsce na Okęciu w 1962 roku. Niesamowicie jest odkrywać takie fakty w książce, tym bardziej, że ta historia została bardzo skrzętnie wpleciona w fikcję i stworzony świat.
Ta powieść wbrew pozorom nie ma w sobie zbyt wiele z romansu i trudno jest ją w jakikolwiek sposób sklasyfikować. Ale kto powiedział, że wszystko trzeba jakoś klasyfikować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz