"Kuzyneczki" dostałam kilka tygodni temu od Mai z bloga Wiecznie zaczytana, w nagrodę za aktywność na jej fanpage'u. Pierwszy raz usłyszałam wtedy o tej książce i jej autorce. No cóż, z polskimi autorami to ja jestem raczej na bakier i nazwiska rzadko coś mi mówią. Opis książki wydał mi się całkiem interesujący, ale musiała jednak trochę poczekać na swoją kolej. Uwaga, może zawierać spoilery.
Akcja „Kuzyneczek” toczy się przez lata. Zaczyna się zaraz po drugiej wojnie światowej, trwa przez lata PRL-u i kończy się na czasach mniej więcej współczesnych. Opowiada zagmatwaną historię rodzinną. Żenia, Rysia, Joasia, Renata, Marcela, Giza i Nastia to trzy pokolenia kobiet, które starają się odnaleźć w swoich czasach i uporać się z trudnymi relacjami w rodzinie. Każda z nich wtrąca się w życie pozostałych, każda oczywiście wie najlepiej jak powinno się żyć, wychowywać dzieci, pracować i urządzić dom. Kłócą się, obgadują wzajemnie, obrażają.
To prawda - one żyją wśród nas, w każdym mieście. Jest ich mnóstwo - zaślepionych, nieporadnych, dumnych, przeświadczonych o swojej wyższości. Niewolnice stereotypów. Trochę dziwnie czułam się z tym, że w tej książce nie ma żadnego w stu procentach pozytywnego bohatera. Cały czas szukałam, snułam domysły, która z bohaterek najlepiej wyjdzie na swoim postępowaniu, której światopogląd jest najsensowniejszy. Teraz myślę, że to ma swój sens, bo przecież w życiu mało jest ideałów. Ludzie sukcesu wpadają w depresję i bywają zgorzkniali, najlepsze żony i matki okazują się mieć mnóstwo niespełnionych marzeń. Każda z bohaterek inaczej pokierowała swoim życiem i każda miała swoje za uszami.
To jest całkiem ciekawa książka, choć początkowo mnie męczyła. Nie mogłam się odnaleźć w fabule, czekałam na przełom, żeby zrozumieć o co chodzi. Dopiero po jakimś czasie wczułam się w jej rytm, przyzwyczaiłam się do bohaterów i nawet się wkręciłam. Nie uważam, żeby to była jakaś szczególnie fascynująca lektura, ale też nie jestem fanką obyczajówek. Jeżeli ktoś je lubi to myślę, że może się spodobać. Mnie ewidentnie brakowało cały czas jakiejś atrakcji, chyba muszę wrócić do kryminałów... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz