Słyszałam o Akuninie mnóstwo dobrego, więc od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania jakiejś jego książki. W końcu sięgnęłam po "Śmierć Achillesa", nie bardzo nawet wiedząc czego się dokładnie mogę spodziewać. Trochę to trwało, ale skończyłam czytać. I muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
Przede wszystkim, tak jak pisałam - nie zagłębiałam się w szczegóły dotyczące tej książki, więc nie wiedziałam do jakiego świata i jakiej historii mnie przeniesie. No dobrze - wiedziałam, że to powieść detektywistyczna, zawsze coś, ale niewiele. I dobrze, lubię ten element zaskoczenia.
Trafiłam do XIX-wiecznej Moskwy i chwilę trwało zanim przywykłam do tego świata, ale im dłużej czytałam, tym bardziej mnie wciągał. A potem pochłonął mnie całkiem i w te krótkie chwile, które poświęcałam na czytanie kompletnie odrywałam się od rzeczywistości. W efekcie kilka razy prawie przejechałam swój przystanek, albo zapomniałam wysiąść na pętli tramwajowej...
Tak naprawdę podobało mi się w tej książce wszystko. I to już jest nudne, bo mam wrażenie, że czytam same genialne książki, które mi się strasznie podobają i chcę ich więcej. Ja nie wiem jak to się dzieje... Ale wracając do "Śmierci Achillesa" - klimatyczne ulice rosyjskiej stolicy, konie stukające o bruk kopytami, tajemnicze morderstwo o niejasnym motywie... Do tego nadzwyczaj bystry detektyw, dążący do prawdy za wszelką cenę i trochę na własną rękę. Historia wciągająca i opowiedziana wystarczająco sugestywnie, żeby którejś nocy, po wieczornej lekturze, przyśniły mi się jakieś dziwne morderstwa i inne zbrodnie. A to mi się rzadko zdarza!
Erast Fandorin to kolejny literacki detektyw, który mnie zafascynował. Śmiem twierdzić, że tak jak Poirot, pomimo że są to postaci skrajnie różne. Fandorin wzbudził mój podziw swoimi zdolnościami dedukcji i sympatię, bo to całkiem porządny i inteligentny człowiek. Zwłaszcza jak na czasy, w których przyszło mu za sprawą Akunina żyć.
"Śmierć Achillesa" jest też skonstruowana w bardzo fajny sposób. Książka dzieli się na trzy zasadnicze części. W pierwszej otrzymujemy informacje o morderstwie i moskiewskie służby rozpoczynają śledztwo. Kilkakrotnie wydaje się, że sprawa została rozwiązana, a wtedy na powierzchnię wypływają nowe fakty, które przewracają wszystko do góry nogami i wymagają całkowitej zmiany taktyki. Druga część pozornie jest zupełnie niezwiązana z moskiewską historią, poznajemy nowego bohatera, jego historię od dzieciństwa i odkrywają się przed nami kulisy głównych wydarzeń tej książki. Dopiero w trzeciej części następuje wielki finał, widziany na przemian z perspektywy detektywa i mordercy. Emocje i informacje są więc dawkowane powoli, budują napięcie i nie pozwalają się oderwać od książki. Nie tyle istotne jest tutaj KTO zabił, ale JAK to zrobił i DLACZEGO.
Boris Akunin zdobył moje pełne uznanie i z chęcią sięgnę po pozostałe jego książki. Zdecydowanie chciałabym teraz zacząć serię o Fandorinie od początku, żeby dowiedzieć się o nim trochę więcej. Czytanie od 4 tomu sprawiło, że był dla mnie wyjątkowo tajemniczą postacią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz