Na początku roku (tradycyjnie już) podjęłam wyzwanie książkowe 52 książki. Ale, że to już u mnie taki standard od kilku lat, to zdecydowałam się jeszcze na jedno. 15 książek na 2015 od Olgi z bloga ich4pory uznałam za idealne. Zwykle czytam to na co akurat mam ochotę, nie lubię narzucać sobie klucza, bo zawsze w połowie mam kaprys na coś całkiem innego i wtedy dużo gorzej mi się czyta. Bo jak tu się cieszyć z romansidła, kiedy ma się ochotę na porządny kryminał? ;) Dlatego stwierdziłam, że narzucenie sobie 15 książek z tych założonych 52 jest w miarę realne.
Początkowo starałam się trzymać listy, co z resztą nie było trudne, bo kolejne czytane książki bez problemu pasowały do jakiegoś punktu. A potem schowałam ją po przeprowadzce i kompletnie o niej zapomniałam. Przypomniałam sobie o wyzwaniu całkiem niedawno i postanowiłam sprawdzić ile punktów nieświadomie udało mi się zrealizować.
Wynik jest całkiem dobry, jest się chyba czym pochwalić. No to jedziemy!
Starsza niż ja
"Smażone zielone pomidory" Fannie Flagg - rok pierwszego wydania to 1987, a więc jestem 3 lata młodsza od tej książki! Przeczytałam, żeby w końcu wiedzieć o co tyle szumu. Bo dobrych opinii o tej książce słyszałam mnóstwo, z resztą to już chyba klasyk i uważam, ze wypada ją znać. Przeczytałam, nawet z przyjemnością, ale... to wszystko. Nie rozumiem zachwytów, wynoszenia tej książki na piedestał. Być może miałam za duże oczekiwania, nie wiem. W planach mam teraz jeszcze film, może on zrobi na mnie większe wrażenie?
Wydana w 2014
"Pogromca lwów" Camilla Läckberg - również kierowałam się wydaniem oryginalnym, a nie polskim. Czekałam na tę książkę od momentu przewróceniu ostatniej strony "Fabrykantki Aniołków"! Niestety, może mnie nie zawiodła, ale na pewno nie jest to najlepsza książka cyklu. Szczerze mówiąc nie jest nawet w pierwszej trójce. Co nie zmienia faktu, że kocham Camillę i każdą następną jej książkę chętnie przeczytam.
Z listy BBC
"Tajemniczy ogród" Frances Hodgson-Burnett - przeczytałam w ramach zimowego Bookathonu, ponieważ tam też pojawiło się zadanie dotyczące listy BBC. I całe szczęście, bo zmobilizowało mnie to do przeczytania w końcu tej książki. Czytało się fantastycznie, szkoda, że nie sięgnęłam po nią w dzieciństwie :)
Imię w tytule
"Ostatnia wola Sonji" Asa Hellberg - świetna lektura, którą polecam z czystym sumieniem każdemu, kto ma ochotę na coś lekkiego, ale nie głupiego :)
Zwierzę w tytule
"Ucząc psa czytać" Jonathan Carroll - szczerze mówiąc, nie pamiętam już o czym była ta książka. Musiałam sprawdzić opis w internecie... Przypomniałam sobie! Była ok, ale już samo to, że po kilku miesiącach zapomniałam fabułę mówi samo za siebie - nie zostawiła we mnie jakiegoś głębszego przesłania.
Pominięta lektura szkolna
"Opowieść wigilijna" Charles Dickens - znów książka z Bookathonu. Nie było jej na mojej liście lektur, ale wiem, że w niektórych szkołach była i chyba nadal jest. Mądra książka, do tego zakorzeniona w kulturze tak mocno, że czułam ciążący na sobie obowiązek przeczytania jej ;)
Zekranizowana
"Chustka" Joanna Sałyga - wydaje mi się, że to nie wymaga komentarza. Czytałam, a później widziałam film - jedno i drugie wzruszające, a momentami trudne, choć mnie takie lektury przychodzą zadziwiająco łatwo. Jedna z lepszych lektur w tym roku, ale to było do przewidzenia.
Autobiograficzna
"Taka zabawna historia" Juliusz Ćwieluch, Krzysztof Kowalewski - lubię czytać biografie i autobiografie, szczególnie osób, które cenię. Przeczytałam ich kilka w tym roku, ale na potrzeby wyzwania wybrałam tę. Wbrew tytułowi wcale nie jest to zabawna historia, ale opowiedziana w bardzo przyjemny sposób, z ogromną dozą dystansu do siebie.
Fantastyczna
"Podróż Wędrowca do Świtu" C. S. Lewis - ...i cała reszta cyklu "Opowieści z Narnii". Uwielbiam! W ogóle jak na mnie w tym roku przeczytałam sporo fantastyki (fakt, że raczej tej młodzieżowej, ale co za różnica). Pomyśleć, że kiedyś w ogóle nie chciałam sięgać po ten gatunek ;)
Oparta na faktach
"W stronę Pysznej" Stanisław Zieliński - świetnie pasowałaby też do pierwszego zadania, bo to książka zdecydowanie starsza ode mnie. Klasyka polskiej literatury górskiej, którą bardzo chciałam przeczytać. Książka dla pasjonatów, przeciętnego czytelnika może zanudzić, ale mnie się podobała. Miała w sobie magię i tajemniczość, którą potęgowała świadomość, że te czasy nigdy już nie wrócą...
O miłości
"Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)" Pavol Rankov - rewelacja! Można tę książkę traktować i rozumieć na wiele różnych sposobów, rozpatrywać ją pod kątem historii, przyjaźni, miłości, pochodzenia bohaterów i pewnie jeszcze stu innych czynników. Bardzo na tak!
O zbrodni
"I nie było już nikogo" Agatha Christie - chyba najbardziej znana książka Agathy Christie, znana też pod tytułem "Dziesięciu murzynków". Najbardziej klasyczny kryminał w stylu "morderca jest wśród nas" jaki można sobie wyobrazić. I choć pokochałam Agathę przede wszystkim za Herculesa Poirot, to tą książkę uwielbiam, mimo jego nieobecności.
O mieście, w którym byłam
"Zakopiański dom wariatów" Romuald Roman - jeszcze jedna książka dla pasjonatów, tym razem nie tyle gór, co Zakopanego. Opowieść o dość specyficznej społeczności tego miasta przed erą kiczu i komercji, jaka je teraz zalewa. Ja wiem, że pod tym wszystkim ciągle jest to dawne Zakopane. Kto wie, może jeszcze kiedyś wróci?
Tylko dwóm wyzwaniom nie udało mi się sprostać:
Starsza niż moje miasto - tutaj nawet nie szukam, bo musiałoby to być coś napisane w okolicach X-XII wieku. Albo wcześniej. Przyznaję - nawet się nie starałam zrealizować tego punktu ;)
Nagrodzona Noblem - to jedno wyleciało mi z głowy. Chciałam przeczytać któregoś z Noblistów, ale zawsze było coś ciekawszego, a potem zapomniałam i tak jakoś rok nagle się skończył. Ale było blisko, bo któregoś razu w księgarni już trzymałam w ręce 'Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swiatłany Aleksijewicz i ostatecznie zrezygnowałam bo... mam za dużo książek w kolejce do czytania. Na pewno jeszcze do tej książki wrócę.
Nie jest więc chyba tak źle. 13 z 15 książek przeczytane, do kilku zadań bez trudu dopasowałabym kilka tytułów. Na nowy rok też na pewno rzucę jakimś wyzwaniem, ale chyba stworzę je sobie tym razem sama. Muszę jeszcze tylko dobrze przemyśleć jakie zadania przed sobą (a może i wami?) postawić ;)
52 książek ostatecznie nie przeczytałam, ale o tym już w nowym roku. A dzisiaj życzę Wam, w zależności od potrzeb:szampańskiej zabawy albo świętego spokoju :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz