Pierwsze moje spotkanie z Asą Hellberg miało miejsce w sierpniu ubiegłego roku. "Ostatnia wola Sonji" urzekła mnie ciepłem i fajnym przekazem, wciągnęła mnie w swój świat - w Londyn, Sztokholm, Paryż i Majorkę. Podróżowałam razem z bohaterkami i przeżywałam razem z nimi wszystko to, co przygotowała sprytna i tajemnicza Sonja. Zżyłam się z nimi, dlatego z chęcią sięgnęłam też po drugą część tej historii.
"Sekret Sonji" to również ciepła opowieść. Trzy przyjaciółki żyją swoim nowym życiem i wypełniają wolę czwartej z nich. Jednym z przejawów tego spełniania jest powstawanie książki o życiu Sonji. Sęk w tym, że nawet najbliższe przyjaciółki nie wiedzą wszystkiego. Aby zgłębić tajemniczy okres w życiu Sonji, o którym nikt nic nie wie i przy okazji zrobić dokumentację fotograficzną, kobiety zatrudniają dwoje znajomych i powierzają im to zadanie.
Szybko okazuje się, że w tej historii każdy z każdym w jakiś sposób się łączy, a niewiadomych pojawia się coraz więcej. Adwokat Sonji podejrzanie milczy jak grób, a niedopowiedzenia i tajemnice prowadzą do kolejnych komplikacji.
Cóż, "Sekret Sonji" jest fajną książką. Czyta się ją przyjemnie, wzbudza wiele emocji, ale... do pierwszej części jednak się nie umywa. Nie znaczy to, że jest zła. Jest świetna. Ale Åsa Hellberg samej sobie postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i trudno jej było ją przeskoczyć. Gdyby nie to, że pierwsza część tak mnie zachwyciła, pewnie nie wkręciłabym się w kolejną. A wkręciłam się i chętnie przeczytałabym jeszcze jedną część, żeby wiedzieć co dalej.
Zdecydowanie polecam jako kontynuację - przeczytajcie "Ostatnią wolę Sonji" i jeśli wam się spodoba, śmiało bierzcie się za "Sekret...". W innym wypadku historia nie jest już tak ciekawa, potrzebne jest to zaplecze w postaci całej skrzętnej intrygi Sonji, opisanej w pierwszej części. Całość broni się świetnie.