Dobrodziejstwo portali internetowych sprawia, że jak już jakaś książka mnie zainteresuje, to prędzej czy później po nią sięgnę. Czeka sobie spokojnie na Lubimy Czytać na półce "chcę przeczytać", a od jakiegoś czasu jeszcze na Upolujebooka.pl i przypomina o sobie od czasu do czasu. Nie ma szans, żebym o niej zapomniała, ewentualnie może mi ta fascynacja przejść. W tym wypadku nie przeszła, bo słyszałam o "Nomen Omen" dużo dobrego, więc skorzystałam z którejś kolejnej promocji i kupiłam. Jak to w takich wypadkach bywa, od razu zaczęłam czytać. I od razu się zakochałam!
"Nomen Omen" to mieszanka niesamowita. Z pozoru ciekawie napisana obyczajówka, z każdą kolejną stroną odkrywa przed czytelnikiem coś nowego. Najpierw pełen uroku humor (idealnie trafiający w mój gust! Aluzje do Monty Pythona świadczą o autorce jak najlepiej!), potem odrobinę fantastyki, potem wątek rodzinno-historyczny, a na koniec jeszcze więcej fantastyki. Wszystko napisane tak wspaniałym językiem, że w zasadzie samo się czyta.
"Nomen Omen" to mieszanka niesamowita. Z pozoru ciekawie napisana obyczajówka, z każdą kolejną stroną odkrywa przed czytelnikiem coś nowego. Najpierw pełen uroku humor (idealnie trafiający w mój gust! Aluzje do Monty Pythona świadczą o autorce jak najlepiej!), potem odrobinę fantastyki, potem wątek rodzinno-historyczny, a na koniec jeszcze więcej fantastyki. Wszystko napisane tak wspaniałym językiem, że w zasadzie samo się czyta.
Jeżeli szukacie czegoś co będzie lekkie, zabawne, a przy tym nie będzie totalnie głupie i płytkie, to jak najbardziej polecam. Na szare weekendy i ciemne popołudnia - idealna. Intrygująca, wciągająca i relaksująca. No i akcja toczy się we współczesnym Wrocławiu, dzięki czemu mogłam sobie całą akcję nieźle umiejscowić w przestrzeni.
Nie mam tej książce absolutnie nic do zarzucenia. Nic. No, może to, że się skończyła i nie jest wielotomowym cyklem, w którym mogłabym się zatopić na pół zimy. Trudno. Nie można mieć wszystkiego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz