Są takie dni, kiedy trzeba sięgnąć po coś ultralekkiego. Z humorem, bez szczególnej głębi, coś co czyta się strona po stronie z czystej ciekawości i wyłącznie dla przyjemności, nie myśląc przy tym zbyt wiele. Mam kilka sztandarowych tytułów na takie okazje, ale czasem lubię też zafundować sobie coś nowego. Zawsze jest nadzieja, że trafię na jakąś perełkę, którą będę mogła polecać dalej, i do której będę chciała sama wracać.
Tym razem padło na "Słodki świat Julii" Sarah Addison Allen. Kupiłam tę książkę dla zasady. Zamawiałam w księgarni ZNAKu kubek w promocji i stwierdziłam, że przesyłka z wydawnictwa bez żadnej książki to jakoś tak nie wypada. No to szarpnęłam się na czytadło za pińć złotych. Dosłownie i w przenośni. I znowu się okazało, że za dużo sobie nawyobrażałam, bo wymyśliłam sobie małą klimatyczną cukierenkę, czy coś w tym stylu, co niezupełnie pokrywa się z rzeczywistą treścią książki.
Tym razem padło na "Słodki świat Julii" Sarah Addison Allen. Kupiłam tę książkę dla zasady. Zamawiałam w księgarni ZNAKu kubek w promocji i stwierdziłam, że przesyłka z wydawnictwa bez żadnej książki to jakoś tak nie wypada. No to szarpnęłam się na czytadło za pińć złotych. Dosłownie i w przenośni. I znowu się okazało, że za dużo sobie nawyobrażałam, bo wymyśliłam sobie małą klimatyczną cukierenkę, czy coś w tym stylu, co niezupełnie pokrywa się z rzeczywistą treścią książki.
"Słodki świat Julii" to opowieść o dwóch kobietach, które trafiają do jednego miasteczka. Jedna wraca tam po latach nieobecności, druga odwiedza rodzinne strony swojej matki. Każda z nich ma swoje tajemnice i plany, które weryfikuje czas. Emily staje przed pytaniem, czy jej matka była taką, jaką ją znała. Julia próbuje z marnym skutkiem odciąć się od przeszłości i zapomnieć o niespełnionej miłości. Wszystko to w atmosferze pełnego tajemnic miasteczka, w którym niepodzielnie rządzi rodzina uznawana za bogatych dziwaków.
Oryginalności tej całej operze mydlanej dodaje odrobina fantastyki i magii, stwarzający nieco baśniowy klimat. Czary, uczucia, tajemnice i przemycane pod tym wszystkim morały. Ciekawy pomysł, choć chyba niezupełnie trafiający w mój gust.
Zapewne ten rodzaj literatury ma swoich fanów. Jak dla mnie... można przeczytać, nie męczy, ale też nie zachwyca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz