7 października zmarła Joanna Chmielewska. Ta smutna wiadomość obiegła media i wszystkie portale oraz blogi książkowe z prędkością światła. Jak napisałam już na facebooku: To dzięki niej zaczęłam czytać książki, poszłam po raz pierwszy na wyścigi konne, nauczyłam się jeść bób i nabrałam dystansu do wszystkiego co mnie otacza. Cytaty z jej książek wieszałam sobie nad biurkiem. Wiele z nich weszło na stałe do mojego słownika. Joanna Chmielewska miała przez swoje książki ogromny wpływ na to kim jestem. Z uporem maniaka kompletuję w swojej biblioteczce wszystkie jej książki, których przeczytałam znakomitą większość. Teraz cieszę się, że nie wszystkie, bo dzięki temu jeszcze może mnie czymś zaskoczyć. I tylko żal taki ogromny, że nie udało mi się nigdy dotrzeć na żadne spotkanie autorskie. Że żadna książka na mojej półce nie została podpisana. Że już nie będzie...
Wciąż nie pojmuję tego idiotycznego faktu, o którym zostałam przed chwilą powiadomiona. Ja nie chcę, ja sobie tego nie życzę, ja się nie zgadzam, żeby to była prawda!! /"Krokodyl z kraju Karoliny"
Postanowiłam przy tej niewesołej okazji wrócić do moich ulubionych tytułów (choć i tak wracam do nich często). Stworzyłam sobie listę kilku książek Joanny Chmielewskiej, które zamierzam przeczytać w najbliższym czasie, powiedzmy do końca roku. Rodzaj wyzwania. Z pewnością będzie to "Klin", jako pierwsza książka autorki. Być może "Wszyscy jesteśmy podejrzani", "Całe zdanie nieboszczyka", "Wszystko czerwone", "Romans wszechczasów", "Boczne drogi"... bo to zdecydowanie moje ulubione. Chociaż im dłużej się nad tym zastanawiam, tym więcej tytułów przychodzi mi do głowy i możliwe, że lista ulegnie jakimś modyfikacjom...
Taki mój mały literacki "memoriał". Maraton z Chmielewską.
Masz piękną kolekcję jej książek. Ja nadal nie mogę w to uwierzyć, że zmarła. Jest mi bardzo smutno :(
OdpowiedzUsuńTo ciągle nie wszystkie, ale pracuję nad tym ;)
Usuń