Ile razy zastanawialiście się "co artysta miał na myśli?" i jak często to pytanie pozostawało bez odpowiedzi? Ja nie zliczę. Vincent van Gogh... jeden z najbardziej rozpoznawalnych malarzy w dziejach. Dla mnie był zawsze artystą niezwykle intrygującym. Szczególnie kiedy patrzę na "Gwieździstą noc" zawsze zastanawiam się co on tak naprawdę czuł i jak musiał postrzegać rzeczywistość. Andrew Hutton daje nam możliwość zagłębienia się w myśli van Gogh'a dzięki filmowi "Van Gogh: Painted with Words". Właściwie nie jestem pewna jak go sklasyfikować. Biograficzny? Dokumentalny? Dramat? Wszystkiego po trochu...
W roli słynnego malarza Benedict Cumberbatch (jakżeby inaczej, teraz będzie u mnie cała seria filmów z Cumberbatchem ;)). Co jest w tym filmie najważniejsze: wszystkie kwestie poza narracją, a więc wypowiadane przez Vincenta, jego rodzinę ludzi mu współczesnych - są autentycznymi ich słowami. Dialogi powstały przez adaptację listów, przede wszystkim Vincenta do jego brata Theo. Mamy więc przed oczami rudowłosego mężczyznę z brodą (przypominającego dość wiernie postać znaną z autoportretów), który wypowiada głośno swoje myśli. Podczas pisania listów i nie tylko. Mamy wrażenie jakby mówił wprost do nas o tym co czuje. W tle pojawiają się doskonale nam znane z podręczników i galerii obrazy i słyszymy co czuł artysta w czasie gdy je malował. Często bardzo dosłownie, bo wypowiada się na temat konkretnych postaci (chociażby Sien) i pejzaży. Efekt jest niezwykły. Ponadto można poznać wiele faktów z życia Vincenta. Przyznaję - nigdy nie wgłębiałam się w jego życiorys i gdyby nie film (gdyby nie Benedict!), pewnie nadal bym tego nie zrobiła, a już na pewno nie sięgnęłabym po jego listy. A z tych listów (jego i osób z jego otoczenia) wyłania się obraz człowieka bardzo zagubionego i samotnego, ale też zdeterminowanego. Warto zobaczyć. Nie jest łatwo nakręcić film biograficzny (dokumentalny, nie w pełni fabularyzowany!), który nie będzie nudny. Tutaj autorom i aktorom wyszło to świetnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz