Jest w serialach coś, co sprawia, że lubię je bardziej od filmów. Prawdopodobnie chodzi o to, że mogę towarzyszyć ulubionym bohaterom dłużej niż przez te standardowe 1,5 czy 2 godziny. Ostatnio wciągnęłam się w oglądanie bardziej niż w czytanie i efekty są straszne, bo nie mogę się opędzić od nowych pomysłów co jeszcze zobaczyć ;)
Jakiś tydzień temu trafiłam przypadkiem na mini-serię BBC "Sherlock". Jeśli chodzi o ścisłość, to nigdy nie byłam fanką Sherlocka Holmesa. Kidyś zaczęłam czytać Doyle'a z myślą, że "wypada", ale nie zachwycił mnie i dość szybko zrezygnowałam. Nie mam więc bladoróżowego pojęcia, DLACZEGO właściwie zaczęłam oglądać Sherlocka. Najprawdopodobniej kierowała mną jakaś siła wyższa, bo obecnie jestem absolutnie zakochana.
Czym jest "Sherlock"? Serią filmów kryminalno-detektywistycznych, nie ma wątpliwości. Jednak słynna postać genialnego detektywa przeniesiona została do współczesności, dzięki czemu jest... ciekawiej ;) Sherlock Holmes ma bowiem do dyspozycji całą znaną nam współcześnie naukę i technologię. No i smartphone'a. Trudno mi oceniać bez dokłądnej znajomości odpowiednich książek, ale z tego co udało mi się dowiedzieć z internetu - serial dość wiernie trzyma się pierwowzoru, więc miłośnicy książek ACD nie powinni być zawiedzeni. Naszemu detektywowi (w tej roli Benedict Cumberbatch) towarzyszy więc doktor James Watson (Martin Freeman) - weretan wojenny i świetny lekarz, pojawia się też śmiertelny wróg Holmes'a - Moriarty (Andrew Scott).
Każda seria (na razie dwie), to trzy półtoragodzinne odcinki. Pełne akcji, błyskotliwego humoru, fantastycznych dialogów. Aktorstwo na najwyższym poziomie. Muzyka... brak słów. No i Londyn! Piękny, klimatyczny Londyn!
Najbardziej kontrowersyjnym 'elementem' serialu jest chyba aktor grający Holmes'a. Sama nie byłam przekonana - wszyscy kochali Cumberbatch'a, a ja zastanawiałam się o co właściwie chodzi... Szybko mi przeszły jakiekolwiek wątpliwości. Benedict Cumberbatch jest do tej roli stworzony. Jego twarz idealnie pasuje do Sherlock'a takiego, jakim jest w serialu. Młody, kontrowersyjny, bezczelny, nieprzystosowany do życia w społeczeństwie. Poza tym... GŁOS! Kolejny głos, którego mogłabym słuchać nawet gdyby czytał książkę telefoniczną. No i brytyjski akcent, to właściwie deklasuje wszystko inne ;)
Jeśli więc macie trochę czasu i nie boicie się wsiąknąć, a potem cierpieć katusze tęsknoty (bo kolejna seria najwcześniej na początku 2013 roku) - zaparzcie herbatę, wyłączcie światła i zapukajcie do drzwi przy Baker Street 221b.
fot. forum.banzaj.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz