Uwielbiam książki Chmielewskiej. Mam swoją czołówkę, którą czytałam po kilka razy, znam dialogi na pamięć, a i tak mnie bawią. Jak chyba wszyscy miłośnicy twórczości tej autorki, podzielam opinię, że tytuły starsze są o niebo lepsze od tych nowych. Ja wprawdzie jestem w tym poglądzie dość liberalna, bo kilka nowych pozycji oceniam całkiem wysoko (nie tak wysoko jak "Całe zdanie nieboszczyka" chociażby, ale jednak!), ale mimo wszystko nie sposób zaprzeczyć, że 'dawna Chmielewska' to jest COŚ. Z obszernej bibliografii J.Ch. naliczyłam zaledwie 10 pozycji, których do tej pory nie przeczytałam ani razu. W większości poradniki i książki dla dzieci. Jakaż więc była moja radość, kiedy jakiś czas temu odkryłam, że jest książka wydana w 1993 roku, do której nie dotarłam. "Zbieg okoliczności".
To, że nie czytałam, to rzeczywiście zbieg okoliczności. Bo zawsze albo nie było w bibliotece/księgarni, albo jak już było to mi się akurat wydawało, że to z serii młodzieżowej i chwilowo nie mam ochoty, albo - dalej idąc tym tropem - myliłam z innym tytułem, który już czytałam (baaardzo długo kojarzyłam "Zbieg..." z "Wszelkim wypadkiem", czemu - nie mam pojęcia).
Ale w końcu przyniosłam tą zdobycz do domu i dane mi było przeczytać po raz pierwszy jedną z dawnych książek Joanny Chmielewskiej. Wrażenia niezwykłe ;)
Od razu mówię, że książki nie oceniłam najwyżej. Ot, 4.5 w skali 1-6. Nie jest to arcydzieło, ale ma poważne zalety. Po pierwsze - dwie Chmielewskie! Jakby jednej wariackiej bohaterki było mało, tutaj są dwie, obie wplątują się w aferę, są spowinowacone (w relacji teściowa-synowa) i posiadają wspólnego byłego amanta. Cyrk na kółkach.
Narracja prowadzona z trzech punktów widzenia, w tym dwa razy w pierwszej osobie - można się pogubić i trzeba czytać uważnie. Przyznaję, że kilka razy musiałam wracać wzrokiem o kilka zdań, żeby zrozumieć, która Chmielewska do mnie przemawia.
Trup się oczywiście ściele, a przestępcza afera jest rozległa na pół świata. Pojawia się moja ukochana Alicja, niestety na krótko... Skoro Alicja to Dania, a skoro Dania to wyścigi. Typowa dla Chmielewskiej postać męska też jest, oraz koniecznie wpatrzony w jedną z pań były funkcjonariusz MO, który w odpowiednim momencie się wtrąca... co by bohaterki książek J.Ch. zrobiły bez tych znajomości w MO, nie wiem! ;)
Są dobre momenty, jak na przykład przepiękna akcja z murzynką, ale nie jest to jakiś szczyt talentu Chmielewskiej. Mówiąc szczyt mam na myśli taką klasykę jak "Wszystko czerwone", "Wszyscy jesteśmy podejrzani" czy "Boczne drogi".
Ha! A wlasnie wczoraj myślałam o tej autorce co dla mnie jest dziwne, bo nie przeczytałam wielu jej ksiązek. Może czas najwyższy nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
Usuń