Zdecydowanie wolę aktywnie uprawiać sport, niż gapić się jak robią to inni na szklanym ekranie. Są pewne wyjątki oczywiście, zazwyczaj dotyczące sportów zimowych. Swego czasu dotknęła mnie 'Małyszomania', choć po dłuższym czasie ograniczyłam się do ainteresowania wynikami. Śledziłam zmagania Justyny Kowalczyk, ale z reguły jednak włączam dopiero na finisz. Żebym siedziała przed telewizorem w trakcie meczu piłki nożnej to musi być święto, a do oglądania siatkówki trzeba by mnie zaciągać wołami. Zwłaszcza, że jeśli już zdarzy mi się pojawić przed telewizorem w trakcie meczu, nasi momentalnie zaczynają przegrywać. Co im będę bruździć. Oglądam narciarstwo, kiedy tęsknię za stokiem, ale niespecjalnie przywiązuję wagę do wyników.
Jest jeden jedyny sport, który może przykuć mnie do ekranu. Panie i panowie, powstrzymajcie śmiech - CURLING. Kobiet, jeśli chodzi o ścisłość, bo mężczyźni na lodzie to w ogóle nie moja bajka.
Nie będę się rozwodzić na czym polega curling, bo można poczytać chociażby wikipedię. Ważne jest to, że w sobotę zaczynają się mistrzostwa Świata Kobiet w Lethbridge (Kanada). Polski tam niestety nie zobaczymy. Choć po tym co widziałam w mistrzostwach Europy 2011, polki mają się nieźle i myślę, że w niedalekiej przyszłości zaistnieją w curlingowym świecie. O reprezentacji męskiej nie wspominam, bo właściwie nie ma o czym, panowie się w Moskwie nie popisali...
Wracając do Kanady. Mistrzostwa Świata to nie byle co, więc zobaczymy oczywiście tych najlepszych. Tytułu mistrzowskiego bronią Szwedki. Oczywiście reprezentacja gospodarzy - Kanada, zespoły wyłonione w mistrzostwach Europy 2011: Dania, Niemcy, Szkocja, Rosja, Włochy, Szwajcaria, Czechy. No i USA oraz z Mistrzostw Strefy Pacyfiku 2011: Chiny i Korea Południowa.
Szczerze mówiąc, nie przewiduję żadnego zaskoczenia. Zwycięży jak zwykle Szwecja lub Kanada, chociaż... do ubiegłorocznego zwycięstwa poprowadziła Szwedki Anette Norberg, której teraz w składzie nie ma. Ja skłaniam się ku kibicowaniu zespołowi kanadyjskiemu, którego skład jest dla mnie całkowitą nowością (ubolewam nad nieobecnością Cheryl Benard). Kanada i Szwecja to zdecydowana czołówka i ich zwycięstwo nikogo nie zaskoczy. Zaskoczyłoby jak sądzę zwycięstwo drużyny czeskiej albo włoskiej. Spore szanse na podium (a może i złoto) mają Niemki, pod warunkiem, że w drużynie będzie Andrea Schöpp, a to jeszcze zdaje się nie jest przesądzone.
Co będzie - zobaczymy. Życzę jak najlepiej kanadyjkom, życzę też dobrze Mirjam Ott, którą bardzo lubię, i która prowadzi szwajcarki. I życzę sobie możliwości obejrzenia jak największej ilości rozgrywek ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz