Opowiem Wam dzisiaj o książce widmo. Książce legendzie w moim prywatnym rankingu książek, ktore chcę i muszę przeczytać. Książce o której pierwszy raz usłyszałam dobrych kilka lat temu i od tego czasu próbuję ją upolować. Książce, której nie miałam w rękach, nie widziałam na żywo na oczy i nie czytałam, a która śni mi się po nocach. Ok, to ostatnie to przenośnia.
Wszyscy doskonale wiedzą, że na punkcie Joanny Chmielewskiej mam szmergla. Przeczytałam PRAWIE wszystko (i dzięki Opatrzności za to "prawie", bo ciągle może mnie choć trochę zaskoczyć), a z tego co czytałam PRAWIE wszystko mam na półce. A napisała tego naprawdę sporo. Czytałam chyba wszystkie wywiady (w tym "Chmielewska dla zaawansowanych. Psychobiografia gadana" Tadeusza Lewandowskiego) i marzy mi się skompletowanie całej Chmielewskiej biblioteczki i to najlepiej z jednej serii wydawniczej.
Wszyscy doskonale wiedzą, że na punkcie Joanny Chmielewskiej mam szmergla. Przeczytałam PRAWIE wszystko (i dzięki Opatrzności za to "prawie", bo ciągle może mnie choć trochę zaskoczyć), a z tego co czytałam PRAWIE wszystko mam na półce. A napisała tego naprawdę sporo. Czytałam chyba wszystkie wywiady (w tym "Chmielewska dla zaawansowanych. Psychobiografia gadana" Tadeusza Lewandowskiego) i marzy mi się skompletowanie całej Chmielewskiej biblioteczki i to najlepiej z jednej serii wydawniczej.
W swojej karierze Joanna Chmielewska napisała trzy książki z serii "Jak wytrzymać z..." (z mężczyzną, ze współczesną kobietą, ze sobą nawzajem). W 2003 roku Marta Węgiel, dziennikarka telewizyjna, pisarka i przyjaciółka Chmielewskiej, napisała książkę "Jak wytrzymać z Joanną Chmielewską" i to jest właśnie moje widmo, moja legenda. Bo przecież MUSZĘ to przeczytać. Poluję na nią od kilku lat, swego czasu pokazała się kilka razy na Allegro, ale z jakiegoś powodu jej nie zamówiłam i do dziś pluję sobie w brodę. Teraz przestała się pojawiać, albo pojawia się akurat kiedy nie sprawdzam. W księgarniach stany wyczerpane, na wymianach i w antykwariatach nigdy na nią nie trafiłam. A słowo daję - dzisiaj już zapłaciłabym za nią każde pieniądze.
Ostatnio trafiłam na nią w księgarni internetowej Suplement. Oznaczona jako dostępna. Zamówiłam. Pomyślałam, że jeżeli rzeczywiście ją mają i w końcu nadejdzie kres moich poszukiwań, będę w raju. A dzisiaj wyciągnęłam ją ze skrzynki, mam ją w rękach i już wiem co dzisiaj przeczytam (a że to zaledwie 150 stron to pójdzie błyskawicznie). Nie wiem czy rzeczywiście tak trudno było ją w ostatnich latach dostać i od kiedy na stanie ma ją ta księgarnia. Może po prostu miałam pecha, albo tym razem wyjątkowe szczęście. Faktem jest, że żadna książka do tej pory nie cieszyła mnie tak bardzo, i że skaczę pod sufit z radości za jedyne 17 zł plus koszty przesyłki.
Wiesz co, Martusia, nie zamierzam się czepiać! Nie oszkalowałaś mnie i nie zelżyłaś. Nie zełgałaś. Za to przesadziłaś. Taka świetlana postać to ja nie jestem, ani taka wściekle interesująca. No ale trudno, chcesz o mnie pisać, to sobie pisz. I tak nie mam złudzeń, że te wszystkie ludzie, które to będą czytać, uznają mnie za normalnego człowieka. Ja nie jestem normalny człowiek. I trudno. Ale można ze mną wytrzymać. Prawda?
Joanna Chmielewska
PS. Żeby było śmieszniej, ten post częściowo powstał przed zakupem. Szukając sensownej grafiki okładki trafiłam na wspomnianą księgarnię i przetarłam oczy ze zdumienia widząc "Jak wytrzymać z Joanną Chmielewską"... I właściwie dopiero dzisiaj, kiedy mam ją w rękach uwierzyłam, że rzeczywiście ją mają ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz