Piotra Goljata po raz pierwszy usłyszałam na koncercie Elżbiety Adamiak. Zaśpiewali razem "Trwaj chwilo, trwaj", a ja od razu wiedziałam, że to jeden z TYCH głosów. Tych, które zachwycają mnie od pierwszej chwili, i których mogę potem słuchać na okrągło.
Wiadomość o płycie bardzo mnie ucieszyła. Jeszcze bardziej ucieszyło mnie, że to poezja śpiewana, bo to oznacza, że mogę do woli słuchać Piotra Goljata w takim wydaniu, w jakim już go znam. "A może by tak... TUWIM?" zawiera 9 utworów. Wszystkie z tekstami Juliana Tuwima, większość skomponowana przez Piotra Goljata, wszystkie zaśpiewane przez niego z towarzyszeniem zespołu wokalnego "el Fuego".
Ta płyta jest dokładnie taka jak być powinna, z jednym małym minusem - jest zbyt krótka. Włączam ją i kolejne piosenki uciekają mi błyskawicznie, ani się obejrzę jak po raz drugi rozbrzmiewa "Tomaszów". Na szczęście zawsze można po prostu puścić całą płytę od początku. Poza tym urzeka mnie graficzna strona płyty i okładki - bardzo w moim stylu!
Generalnie (jako słuchacz) uważam, że zrobienie DOBREJ piosenki ze świetnego wiersza jest wyjątkowo trudne. Bo trudno jest taki tekst dobrze zinterpretować i jednocześnie go nie przytłoczyć. Zdarzyło się już kilkakrotnie, że wyklinałam artystę muzyka za zmarnowanie fantastycznego wiersza... Tutaj wyszło to bardzo gustownie i bardzo przyjemnie dla ucha. Zdecydowanie chciałabym ten materiał usłyszeć na żywo, bo jestem pewna, że prezentuje się jeszcze lepiej. Pomijając już wszelkie pozytywne odczucia wizualne i dźwiękowe, ta płyta przypomina mi (i innym) teksty Tuwima, za co Piotrowi Goljatowi chwała!
Na zakończenie teledysk do "Do prostego człowieka". A informacje o płycie (i o jej kupnie!) oraz fragmenty do posłuchania są dostępne TUTAJ! :)
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Po szczegóły zapraszam tutaj: http://be-awesome-now.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń