Słyszałam dużo dobrego o "Czarownicy". Właściwie to czytałam zachwyty w internecie. Nie wgłębiając się za bardzo o co w filmie chodzi (poza tym, że inspirowany jest bajką o Śpiącej Królewnie) postanowiłam sprawdzić czy rzeczywiście Angelina Jolie w czarnym wdzianku robi tak dobre wrażenie. W końcu lubię bajki.
Miałam ful wybór: dubbing, napisy, 2D, 3D... W różnym połączeniu, ale niestety bez tej jednej jedynej kombinacji, która w pełni by mnie uszczęśliwiła: 2D z napisami. Z bólem wybrałam 3D, bo co jak co, ale dubbing w normalnych filmach drażni mnie okropnie. No ok, są wyjątki, ale "Czarownica" do nich nie należy. Przecierpiałam więc 97 minut w niewygodnych okularach, co wynagrodził mi głos Angeliny i świetne dialogi w oryginale. 3D w tym filmie jest kompletnie zbędne, na pewno świetnie prezentuje się "na płasko". Co więcej, miałam wrażenie, że okulary przyciemniają mi obraz. A że cały film jest w dość mrocznych barwach, to dodatkowe przyciemnienie go nie jest dobrym pomysłem.
Na tym koniec marudzenia. Brak możliwości zobaczenia "Czarownicy" jednocześnie bez 3D i z napisami jest jedyną wadą tego filmu. Serio. Więcej nie znalazłam.
Przede wszystkim fabuła. Nie będę się tutaj rozpisywać, bo łatwo w tym wypadku o spoilery. Powiem tylko, że nie jest to klasyczne podejście do "Śpiącej Królewny". Jest to fantastycznie opowiedziana historia o zaufaniu, zachłanności, zdradzie, zemście, żalu i miłości. "Czarownica" to cudowna historia miłosna, ale.. znów nie taka oczywista.
W "Czarownicy" zakochają się wszyscy. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że ten film może się komuś nie spodobać. Dzieci (chociaż raczej te starsze, bo bywa mrocznie i trochę strasznie) dostają piękną baśń z morałem. Dorośli świetne fantasy, zjawiskową Angelinę (zakochałam się!) i świetne dialogi. Poczucie humoru dokładnie takie jakie powinno być w tego typu filmie.
Jeśli chodzi o pozostałych aktorów to.. cóż, pozostają w cieniu skrzydeł Diaboliny. Grająca królewnę Aurorę Elle Fanning sprawdziła się, ale nie olśniła mnie. Choć w tej wersji Śpiąca Królewna przypomina trochę ciekawską Alicję w Krainie Czarów. Sharlto Copley, czyli król Stefan, to wyjątkowo irytujący czarny charakter... No i oczywiście trzy szalone ciotki wróżki - zabawne, fajnie zagrane, ale znów w cieniu Diaboliny. Kroku Angelinie Jolie dotrzymywał chyba tylko, grający jej wiernego sługę Diavala, Sam Riley. To jest jej film i choć cała obsada została świetnie dobrana, to nikt nie jest w stanie jej tutaj dorównać.
Co tu dużo mówić - film jest po prostu rewelacyjny i trzeba go zobaczyć. Ja mam ochotę zobaczyć go ponownie i podejrzewam, że spotkam się z Diaboliną jeszcze nie raz.
fot. filmblerg.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz