Są tytuły tak chwytliwe, że nie potrafię przejść obok nich obojętnie. Na przykład "Woziłam arabskie księżniczki...", który na starcie rozbudza nadzieje na wejście do nowego, nieznanego i tajemniczego świata. Nawet podwójnie. Raz - do świata najbogatszych ludzi na świecie, a dwa - do świata arabskiej kultury i arabskiej rodziny królewskiej. Lubię odkrywać to co nieznane, lubię jak książki uświadamiają mi coś, czego do tej pory do końca nie wiedziałam, dlatego ta autobiograficzna opowieść bardzo przypadła mi do gustu.
Amelia Jayne Larson to jedna z wielu niedoszłych amerykańskich gwiazd. Choć zbierała raz po raz pochlebne recenzje, nie udało jej się przebić na dobre do świata showbiznesu, który pozwoliłby jej robić to co kocha (grać) i nie bać się o pieniądze na czynsz za kolejny miesiąc. Walcząc o swoje marzenia zaczęła dorabiać jako szofer ekskluzywnych samochodów, wożąc na zlecenie tych, którym się udało. Z wielkimi nadziejami przyjęła zlecenie wożenia saudyjskiej rodziny królewskiej, która na kilka tygodni przylatywała do Los Angeles. Przez siedem tygodni pracowała bez ustanku, starając się sprostać często absurdalnym wymaganiom księżniczek i osób im towarzyszącym. Poznawała każdego z osobna, starając się zrozumieć ich kulturę i sposób myślenia.
Choć praca była ciężka, w pełnej gotowości utrzymywała Amelię myśl o sutych wielotysięcznych napiwkach, zostawianych przez księżniczki. Czy jej się to opłaciło? Polecam przeczytać książkę i przekonać się samemu, bo towarzyszenie autorce w licznych przygodach i trudach szoferki wciąga jak doskonała powieść. Czytając wciąż zastanawiałam się, jakie pieniądze będą w stanie wynagrodzić jej stanie w pełnym garniturze na słońcu, brak snu i setki przejechanych kilometrów? I jak potoczy się dalej życie Jayne?
Siedem tygodni spędzonych w towarzystwie księżniczek, ich przyjaciół i służby, pozwoliły jednak Jayne na obserwowanie i poznawanie nieznanej sobie dotąd kultury. W miarę możliwości zadawała pytania o islam, kulturę, poglądy. Często była zaskoczona sposobem myślenia swoich klientów, ich zachowaniami i sposobem w jaki żyją, ale przez cały ten czas starała się ich zrozumieć. Zaprzyjaźniła się ze służącymi, co pozwoliło jej na zgłębianie nurtujących ją tematów jeszcze bardziej, przynajmniej na tyle na ile pozwalała im bariera językowa.
Czyta się bardzo szybko i już tęsknię za niektórymi bohaterami, zastanawiając się jak potoczyły się ich losy. Podczas lektury razem z autorką starałam się zrozumieć Saudyjczyków. Współczułam im, podziwiałam i kibicowałam. Polubiłam też bardzo samą Jayne, w jakimś tam sensie się z nią utożsamiając. Rozumiałam doskonale, dlaczego podejmowała takie, a nie inne decyzje, co nią kierowało i o czym wtedy myślała.
Wydawać by się mogło, że siedmiotygodniowa przygoda z księżniczkami to niewiele, ale natłok wydarzeń i emocji, które przewinęły się przez samochód Jayne w tym czasie zdecydowanie wystarczył na napisanie książki. Mam tylko nadzieję, że wbrew przypuszczeniom autorki nie zdradziła tą książką zaufania swoich nowych przyjaciół, i że kiedyś jeszcze się z nimi zetknęła lub zetknie w przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz