Miałam ostatnio mnóstwo rzeczy na głowie i cierpiałam na niemoc czytelniczo-blogową. Teraz wracam do siebie i powoli się rozkręcam na nowo. Na początek nadrobię zaległe teksty, o! Ale krótko, bo z biegiem czasu trochę tracę serce do tematów...
Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa to międzynarodowa impreza piwowarska. Każdego roku swoje wyroby prezentują browary z Polski i z zagranicy, a odwiedzający mają okazję spróbować nowych smaków, posłuchać muzyki, wziąć udział w warsztatach itp. Festiwal organizowany jest od 2010 roku, ale dopiero teraz w końcu udało mi się wziąć w nim udział.
Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa to międzynarodowa impreza piwowarska. Każdego roku swoje wyroby prezentują browary z Polski i z zagranicy, a odwiedzający mają okazję spróbować nowych smaków, posłuchać muzyki, wziąć udział w warsztatach itp. Festiwal organizowany jest od 2010 roku, ale dopiero teraz w końcu udało mi się wziąć w nim udział.
Pogoda sprzyjała, więc ludzie zebrali się na festiwalu tłumnie. Bardzo tłumnie, o czym przekonaliśmy się już w tramwaju. Bo wiecie - nikt rozsądny nie jedzie na festiwal PIWA samochodem. Więc w tym jednym biednym tramwaju był jakiś tysiąc osób. Mniej więcej.
Na dobry początek zobaczyłam mnóstwo ludzi i kolejki. Dużo kolejek. A potem informację, że skończyło się szkło festiwalowe. Wnioskuję z tego, że organizatorzy nie spodziewali się aż tak dużego zainteresowania, skoro już drugiego dnia popołudniu był problem ze szkłem... A ja nie lubię pić z plastiku i lubię pamiątki! Ostatecznie po poszukiwaniach udało się zdobyć kufle, ale co z tego, skoro ciągle były puste? Stanęliśmy w pierwszej lepszej kolejce, w myśl zasady "kupmy na początek cokolwiek". Bo kolejki były wszędzie i trudno było się zdecydować w której stanąć. Kiedy po 25 minutach dalej staliśmy w tym samym miejscu, trochę zwątpiłam czy w ogóle napiję się piwa tego dnia. Ostatecznie przenieśliśmy się do innej kolejki, gdzie po chwili oczekiwania wypełniliśmy kufle.
Cały czas towarzyszyła nam muzyka ze sceny i było całkiem sympatycznie! Ludzi przez cały wieczór nie ubywało, kolejki wciąż były spore przy większości stoisk... Ale udało mi się upolować ukraińskiego białego obolona, więc bilans jest na plus. No i zobaczyłam stadion z bliska. I od środka. Pierwszy raz, chociaż stoi tam już dwa lata. Ładny, zielony taki.
Fajna impreza, ale osoba, która wymyśli jak rozładować te kolejki powinna dostać nobla. Bo co z tego, że mając festiwalowy kufel mogę kosztować różne nowe smaki w dawkach 0,2l, jeżeli zdobycie jakiegokolwiek piwa zajmuje pół godziny. Gdybym chciała (a chciałabym) rzeczywiście popróbować, to musiałabym cały czas spędzić w kolejce. Ale kilku smacznych browarów spróbowałam i ogólnie byłam ze spędzonego czasu zadowolona. Gdyby tylko nie trzeba było potem wracać tym samym tramwajem... z dwoma tysiącami osób tym razem.
Fajna impreza, ale osoba, która wymyśli jak rozładować te kolejki powinna dostać nobla. Bo co z tego, że mając festiwalowy kufel mogę kosztować różne nowe smaki w dawkach 0,2l, jeżeli zdobycie jakiegokolwiek piwa zajmuje pół godziny. Gdybym chciała (a chciałabym) rzeczywiście popróbować, to musiałabym cały czas spędzić w kolejce. Ale kilku smacznych browarów spróbowałam i ogólnie byłam ze spędzonego czasu zadowolona. Gdyby tylko nie trzeba było potem wracać tym samym tramwajem... z dwoma tysiącami osób tym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz